Polski rynek rybny.
Polski rynek rybny stanowi jeden z najszybciej rozwijających się sektorów branży spożywczej. Z tym zdaniem zgodziłby się chyba każdy uczestnik VI Kongresu Rybnego, który odbył się w dniach 28-29 marca br. w Gdyni. W wydarzeniu brali udział i dyskutowali przedstawiciele przetwórstwa rybnego, akwakultury, rybołówstwa, handlu rybnego i świata nauki. Podczas spotkania przedstawione zostały dane dotyczące połowów w 2018 roku.
Polscy przedsiębiorcy importują również coraz więcej surowca (559 tys. ton; +3,9%), który jest w dużej mierze przetwarzany, a następnie eksportowany do innych krajów (508 tys. ton; +6,2%). Ze względu na spadek cen surowca, przetwórstwo ryb i jego eksport był w minionym roku bardziej opłacalny. Uzmysłowić dobry czas dla tej branży może wysokość zysku netto (w okresie trzech kwartałów 2018 r.), która w dużych zakładach wyniosła 188 mln PLN wobec 70 mln PLN odnotowanych rok wcześniej. Skoro wszystko wydaje się iść we właściwym kierunku, jakie tematy stanowią wyzwanie dla przedsiębiorców z tej branży?
Czarny PR karpia.
Była to chyba pierwsza edycja wydarzenia, której poświęcono tyle czasu tematowi hodowli karpia. Hodowcy w grudniu musieli zmierzyć się z ogromną falą krytyki na temat sposobów zabijania oraz samej konsumpcji karpia. „Nie jem karpia na Wigilię” – tak niektóre dyskonty promowały nowe podejście do świątecznego menu. Zamiast karpia oferowały łososia, suma czy tołpygę. Problemy hodowców mógłby w pewien sposób rozwiązać produkt z karpia stale obecny na rynku, wolny od sezonowości sprzedaży. Naprzeciw wyszli naukowcy z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, którzy przestawili projekt przekąski z karpia o charakterze prozdrowotnym przeznaczonym dla sportowców. Nowy produkt ma na celu zagospodarowanie skóry z karpia, jako substratu do produkcji żelatyny, będącej źródłem bioaktywnych peptydów o właściwościach przeciwutleniających. Zainteresowani przedstawiciele przemysłu rybnego otrzymają w ramach współpracy cały pakiet praktycznych informacji (know-how).
Polski rynek rybny. Bariery rozwoju akwakultury w Polsce.
W swoim wystąpieniu Stowarzyszenie Producentów Ryb Łososiowatych zwróciło uwagę na utrudnienia w rozwoju ze strony otoczenia prawnego i administracyjnego. Pomiędzy organami państwowymi nie ma komunikacji, tworzone są coraz to nowe przepisy prawne, a o terminowym wydaniu decyzji można zapomnieć… A szkoda, bo Polska ma ogromny potencjał i warunki do hodowli ryb. Jest to również najbardziej efektywna metoda pozyskania białka zwierzęcego. Na jeden kilogram wyprodukowanego mięsa z ryby zużywa się 2,3 kg karmy i 8,3 l świeżej wody, gdzie przy produkcji wołowiny jest to kolejno 31,7 kg oraz od 16 do 40 l świeżej wody.
Potrzeba odpowiedzialnego zarządzania.
Globalnie, rynek rybny w ostatnich dwóch dekadach zanotował zwiększony popyt. W tym zwiększenie znaczenia akwakultury, wzrost w obrotach międzynarodowych produktami rybnymi, a także zainteresowanie odpowiedzialnym zarządzaniem organizacjami rybackimi i hodowlami. W gdyńskim kongresie udział brał Camiel Derichs – przedstawiciel organizacji ustanawiającej standardy dla zrównoważonego rybołówstwa – Marine Stewardship Council (MSC). Przedstawił on problem przełowienia na świecie – obecnie 33,1% stad rybnych jest przełowionych.
Do działań w zakresie zrównoważonego korzystania z zasobów oceanów i mórz wzywa także ONZ. Jednym ze sposobów na osiągnięcie zrównoważonych celów ONZ są właśnie wiarygodne systemy certyfikacji. Misją MSC jest utrzymanie mórz i oceanów świata w dobrej kondycji. W wystąpieniu przedstawiciela MSC można było usłyszeć nawiązania do wydanej w lutym pisemnej, krytycznej „Opinii Zarządu Polskiego Stowarzyszenie Przetwórców Ryb dotyczącej certyfikacji produktów rybnych, ze szczególnym uwzględnieniem certyfikatu MSC”. Stowarzyszenie przedstawiło swoje zastrzeżenia przede wszystkim co do wysokich kosztów certyfikacji oraz jej rzekomej dobrowolności. Przypomnijmy, że w 2015 roku PSPR uzyskało certyfikat MSC na dorsza bałtyckiego, po czym został on zawieszony po kilku miesiącach. Camiel Derichs wyjaśnił, że koszty związane z procesem certyfikacji są wynikiem ustaleń pomiędzy rybołówstwem, a daną jednostką certyfikującą. MSC pobiera jedynie opłaty licencyjne za korzystanie z logo. Organizacja opublikowała również oficjalną odpowiedź na zarzuty PSPR, którą można znaleźć tutaj.
Warto zwrócić uwagę na zmieniający się rynek usług w zakresie certyfikacji systemów rybnych. W Europie, jak i w Polsce pojawiają się nowe jednostki certyfikujące prowadzące swoją działalność w tym zakresie. A jak wiadomo, im więcej ofert na rynku, tym więcej możliwości dla zainteresowanych stron na negocjacje cen. Istnieją oczywiście pewne stałe koszty ponoszone przez jednostki, jednak reszta jest kwestią porozumienia.
Wszystkich Państwa, zainteresowanych certyfikacją w programie zrównoważonego rybołówstwa MSC oraz programie zrównoważonej akwakultury ASC zapraszamy do kontaktu.